zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgammadesign.htw.pl
|
Tell a Friend About This Web
Site! |
| |
|
|
|
felici portal
Leżący nocą
Dlatego, ty,
taka spokojna, przyglądając się tobie, jak gdybym badał, w nocy pragnąc powolutku dojrzeć kolor twych oczu. Obejmując ci dłońmi twarz, kiedy leżysz tu wyciągnięta u mego boku, przytomna, zbudzona, w milczeniu patrząca na mnie. W oczach twych się pogrążyć. Spałaś. Patrzeć na ciebie, bez zachwytu ci się przyglądać, suchym okiem. Jak nie umiem na ciebie patrzeć. Bo nie umiem na ciebie patrzeć bez miłości. Wiem o tym. Bez miłości jeszcze cię nie widziałem. Jak wyglądasz bez miłości? Czasem się zastanawiam. Patrzeć na ciebie bez miłości. Widzieć cię, jaka byłabyś z drugiej strony. Z drugiej strony mych oczu. Tam gdzie przechodzisz, gdzie byś szła z innym światłem, inną stopą, z innym odgłosem kroków. Z innym wiatrem suknie twe rozwiewającym. I przyszłabyś. Uśmiech... Przyszłabyś. Patrzeć na ciebie i widzieć, jaka jesteś. Ta, co nie wiem, jaka jesteś. Jaka nie jesteś... Bo jesteś ta, co tu śpi. Ta, którą budzę, którą trzymam. Która mówi cichym głosem: "Zimno". Która całowana przeze mnie szepce nieomal krystalicznie, której zapach doprowadza mnie do obłędu. Ta, która pachnie życiem, czasem teraźniejszym, czasem słodkim i wonnym. Po którą wyciągam rękę, którą biorę i przygarniam. Którą czuję jako stałe ciepło, gdy siebie jako pośpiech czuję i popłoch co mija, unicestwia się i spala. Która trwa jak płatek róży nie blednący. Która mi daje ciągle życie, obecne, obecne niewzruszenie jak miłość, w moim szczęściu, w tym budzeniu i zasypianiu, w tym świtaniu, w tym gaszeniu światła i mówieniu... I milczeniu, i trwaniu we śnie u boku stałego zapachu, który jest życiem.
----------------------------
Kobieta
Kobieta - puch marny! Kobieta - niebianka! Kobieta - to cacko! To raju mieszkanka! To wietrzna istota! Serc ludzkich królowa! To rodu ludzkiego... mniej ważna połowa!
Kobieta? A ja wam powiadam zaiste: Gdy myśli porządnie i serce ma czyste, Gdy od czczych uniesień i marzeń jest wolna, Gdy szczerze dla drugich poświęcić się zdolna, Gdy ziemię swą kocha uczuciem poczciwem, Gdy myślą od pracy do Boga aż sięga, Och! Wtedy kobieta jest świętym ogniwem, Które ziemię z niebem sprzęga.
-----------------------
Kobieta, którą kochałeś
Kobieta, którą kochałeś, upłynęła w listy, spotkasz ją w szybie każdego tramwaju. Gdy odpoczywasz pod przydrożną gwiazdą, w ciszy zmęczeni odwagą przechodnie przystają.
Nie śpiesz, zostaniesz zagnany w zaułek, nie nadążą już stopom wysadzone mosty, Daleko oknom dośpiewano światło: to palce wydłużone w wiotką melancholię układają Szopena w akrostych.
-----------------------
Usta twoje całując
Usta twoje się snują, usta twe się wodzą, Jak dwa ptaki różowe, po mnie lekko chodzą, Jak dwa światła natchnione, oczu dotykają, Usta twe mnie zabrały, usta twe mnie mają.
Jak wyznania wstydliwe, jak szepty szalone, Powtarzam w ustach twoje usta niezliczone, Od uśmiechu w kącikach do smaku języka - Usta twoje całują i świat cały znika.
---------------------------
Kobieta w morzu
W czarnym trykocie lśniącym i w kasku z gumy czerwonej zachodzi w morzu jak słońce, tylko z przeciwnej strony.
Zamieszana w srebrzystą pianę, zamiatana szumiącą grzywą, przekomarza się z oceanem, który chciałby ją kochać nieżywą.
Leży jak w łożu, Na fali oparła głowę. Otworzyła ramiona płowe. Całą oddana morzu.
Morze wzbiera ponad krawędzie, zagarnia ją chciwym ruchem - i są jak Leda z Łabędziem, okryci łabędzim puchem.
Jak muszla wpół zanurzona w fal szmaragdowych obiegu, wsparta na smukłych ramionach faluje leżąc przy brzegu.
Odpina z ramion zapięcia, otrząsa krople z dłoni: łzy szczęścia gorzkiej toni, która ją miała w objęciach.
Jak skarb wyrzucony przez fale otoczona kontuarem blasku spoczywa rozparta wspaniale na migdałowym piasku.
-------------------------
Wiersz na Dzień Kobiet
Jeśli się zastanowisz, mały mężczyzno, przez chwilę, To szybko dojdziesz do wniosku, Że kobiet na świecie jest dużo, Ogromnie dużo, Tak dużo, że chyba nikt nie wie, ile Kobietę rozpoznać łatwo, To coś zupełnie prostego. Każda osoba nie będąca, mężczyzną, Jest z całą pewnością kobietą , kolego...
Kobietą jest każda mama, Każda ciocia Jasia, Ciocia Stasia, Czy ciocia Ina - Kobietami są artystki, co je znamy z telewizji Albo z kina, Każda babcia jest kobietą, Każda pani w szkole
Za kobietę musisz uznać swoją siostrę Olę, Która jest za mała jeszcze, by iść do przedszkola, A pomimo to kobietą jest już mała Ola... Kobietami są tak samo Twoje koleżanki."
Od Halinki piegowatej do szczerbatej Anki? I Agatka (ta od Jacka) jest kobietą także? I Marylka, co tak brzydko po zeszytach bazgrze? I Beatka, która siedzi w przedostatniej ławce? I Małgosia, co upadła wczoraj na ślizgawce, I sąsiadka z tego bloku, ta ruda Elżbieta?
Chociaż trudno w to uwierzyć, to także kobieta... Ósmy Marca gdy nadejdzie, Przez jeden dzień cały Nie dokuczaj tym kobietom Dużym Ani małym. Małym w dniu tym, jeśli umiesz , zaśpiewaj piosenkę, A tym dużym - przynieś kwiatek I pocałuj w rękę .
------------------------
Adoracja
Z mych pocałunków szata twej nagości, Z warg mych na niej purpurowe róże, W które cię stroić nigdy nie znużę, Tknąć ciebie kwiatom broniąc w ust zazdrości!
Z zachwytów moich kadzidła wonności, Co owieją cię w uwielbień chmurze! Z dumy mej tobie stopień i podnóże, I hołdowniczy kobierzec miłości!
Na swojej skroni twoje stopy noszę Jako niewolnik pełne kwiatów kosze... Ugięty klęczę i powstać się boję!
Na czole stopy twoje obnażone Dzierżę jak żywych klejnotów koronę, Bo na twych stopach chodzi szczęście moje!
------------------------------
Ile razem dróg przebytych?,
Ile razem dróg przebytych? Ile ścieżek przedeptanych? Ile deszczów, ile śniegów wiszących nad latarniami?
Ile listów, ile rozstań, ciężkich godzin w miastach wielu? I znów upór, żeby powstać i znów iść, i dojść do celu.
Ile w trudzie nieustannym wspólnych zmartwień, wspólnych dążeń? Ile chlebów rozkrajanych? Pocałunków? Schodów? Książek?
Ile lat nad strof stworzeniem? Ile krzyku w poematy? Ile chwil przy Beethovenie? Przy Corellim? Przy Scarlattim?
Twe oczy jak piękne świece, a w sercu źródło promienia. Więc ja chciałbym twoje serce ocalić od zapomnienia.
--------------------------
O zmierzchu
Słońce zgasło. O, jakże zwinne są i młode Zmierzchy czerwca, nim w północ głuchą się przesilą! Po wargach twoich dłonią, kształt czującą, wiodę, Jak po koralach, morzu wydartych przed chwilą...
Spleć stopy, przymknij oczy - i nazwij to cudem, Żeśmy razem, dalecy od dziennego znoju! Jakże łatwo zwiać szczęście, z takim oto trudem Rozniecone w ciemnościach twojego pokoju!
Łatwiej, niż rozpleść złotą warkocza zawiłość, Niepojętą dla zmierzchów, co zgadnąć nie mogą, Czemu te słowa: cisza i wieczór i miłość - Napełniają mi serce zabobonną trwogą?...
Czemu ciebie. poległą snem na mej rozpaczy, Pieszczę tak. jakby w szczęścia przepychu dostatnim Każdy mój pocałunek miał być już - ostatnim... Słońce zgasło... O, błagam, nie całuj inaczej !...
-------------------------------
Oświadczyny poety
O piękna Pani z krzeseł Perfumom* której chciałbym cały przesiąc, Pani ma tyle ogni, których nikt nie skrzesał, Pani może kochać cały miesiąc
A ja wiem, żeby kochać - pani ma rację - Trzeba dużo pieniędzy i szklanych słoni, A my mamy tylko słów nieznanych plantacje I kangury skaczące po nich
Nie notuje nas żadna giełda I nie tuczy nam brzuchów business Bo nasz towar się utkać z mgieł da I transakcją handlową drwi z nas ... O piękna, czarna damo Perfumy której ciała, jak jad uśmierca Wyjdź, tam w mroku już czeka na ciebie przed bramą Samochód mojego serca .
---------------------
Lubię szeptać ci słowa
Lubię szeptać ci słowa, które nic nie znaczą - Prócz tego, że się garną do twego uśmiechu, Pewne, że się twym ustom do cna wytłumaczą - I nie wstydzą się swego mętu i pośpiechu.
Bezładne się w tych słowach niecierpliwią wieści - A ja czekam, ciekawy ich poza mną trwania, Aż je sama powiążesz i ułożysz w zdania, I brzmieniem głosu dodasz znaczenia i treści...
Skoro je swoją wargą wyszepczesz ku wiośnie - Stają mi się tak jasne, niby rozkwit wrzosu - I rozumiem je nagle, gdy giną radośnie W śpiewnych falach twojego, co mnie kocha, głosu. Jak płomień, przylgnąć wzdłuż twojego ciała ..., Wierzyński Kazimierz
Jak płomień, przylgnąć wzdłuż twojego ciała, Dotknąć się ciepłej, woniejącej skóry, W ramiona wpleść się i, jak oszalała Burza, w pocałunków rzucić się wichury!
Całować szepty, i krzyk twój i śmiechy, W krew twą się wessać i w świętym zachwycie Upić się tymi grającymi echy, Które wydziera os wieczności życie!
--------------------------
Gdybym Spotkał Ciebie Znowu Pierwszy Raz
Gdybym spotkał ciebie znowu pierwszy raz, Ale w innym sadzie, w innym lesie - Może by inaczej zaszumiał nam las Wydłużony mgłami na bezkresie....
Może innych kwiatów wśród zieleni bruzd Jęłyby się dłonie dreszczem czynne - Może by upadły z niedomyślnych ust Jakieś inne słowa - jakieś inne...
Może by i słońce zniewoliło nas Do spłynięcia duchem w róż kaskadzie, Gdybym spotkał ciebie znowu pierwszy raz, Ale w innym lesie, w inym sadzie...
------------------------
Co jest za mną
Każdy dzień cię zabiera, każdy mi cię kradnie I jest mi coraz puściej, coraz bardziej źle, W skrytości serca ważę i przeliczam na dnie To wszystko, co jest za mną, co przeciwko mnie.
I przyznaję się w głębi do wszelkich słabości, Do wszystkich klęsk, nieudań i bolesnych strat - Tylko wyrzec nie mogę się owej miłości, Która mi ciebie daje i zasłania świat.
------------------------------
Gdy pochylisz nade mną twe usta
Gdy pochylisz nade mną twe usta pocałunkami nabrzmiałe, usta moje ulecą jak dwa skrzydełka ze strachu białe, krew moja się zerwie, aby uciekać daleko, daleko i o twarz mi uderzy płonącą czerwoną rzeką.
Oczy moje, które pod wzrokiem twym słodkim się niebią, oczy moje umrą, a powieki je cicho pogrzebią. Pierś moja w objęciu twej ręki stopi się jakby śnieg, i cała zniknę jak obłok, na którym za mocny wicher legł.
----------------------------
Nic dwa razy
Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy. Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny.
Choćbyśmy uczniami byli najtępszymi w szkole świata, nie będziemy repetować żadnej zimy ani lata.
Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Wczoraj, kiedy twoje imię ktoś wymówił przy mnie głośno, tak mi było, jakby róża przez otwarte wpadła okno.
Dziś, kiedy jesteśmy razem, odwróciłam twarz ku ścianie. Róża? Jak wygląda róża? Czy to kwiat? A może kamień?
Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś - a więc musisz minąć. Miniesz - a więc to jest piękne.
Uśmiechnięci, współobjęci spróbujemy szukać zgody, choć różnimy się od siebie jak dwie krople czystej wody.
--------------------------
Podściel twe pyszne, świetne ciało
Podściel twe pyszne, świetne ciało, Nienapatrzone, niepojęte, Pod naszą rozkosz oszalałą, Misterie, cuda, orgie święte.
Upij się sobą, mną i zamień Nas w sploty, kurcze, krzyk, płomienie, Aż w spazmach stoczym się, jak kamień, Cudowną furią w zatracenie.
Huk krwi i zamęt, w oczach plamy, Palą się ręce, głowa, nogi! Gdzieś ponad światem przelatamy W dymiących splotach ludzkie bogi.
W każdym zakątku ciała, nerwie Oślepiająca biel twej skóry! Nas żaden piorun nie rozerwie, Orkan, błyskanie, szał wichury!
Tężejem, giniem! Rozkosz męka! Wir! Mnie się dłońmi chwyć obiema! Przebóg! Wir niesie! Ziemia pęka! Cud! Tchu brak w piersiach! Śmierć... Nas nie ma.
--------------------------
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plsprzedamnadjeziorem.opx.pl
|
|
|
|